Sposób noszenia dzieci to jeden z tych pomysłów ludzkości, których ogólne założenia nie zmieniły się na przestrzeni dziejów wręcz wcale. Jednak co czas i kraj, to obyczaj. Rodzice w poszczególnych zakątkach świata transportują swoje pociechy nieco inaczej – zawsze jednak z troską o obustronne bezpieczeństwo i komfort. Najpopularniejszą metodą transportowania dzieci, znaną i stosowaną pod każdą długością i szerokością geograficzną, jest chustonoszenie. Chusta nie wszędzie jest jednak chustą w dosłownym znaczeniu – i nie zawsze nią była. Najłatwiej to sobie wyobrazić na konkretnym przykładzie.
Spis treści:
Chustonoszenie w różnych kulturach świata
Jak noszono dzieci dawniej?
Gdy cofniemy się o tysiące, a nawet miliony lat, łatwo sobie uświadomimy, że wówczas o żadnych chustach nie mogło być mowy. Jak więc transportowano niemowlęta i starsze maluchy? Zapewne wykorzystując to, co było pod ręką: zwierzęce skóry czy uplecione z traw koszyki.
Ówczesnym ludziom dziecko nie mogło bowiem przeszkadzać w ważnych dla przetrwania codziennych czynnościach, takich jak zdobywanie i przyrządzanie pożywienia albo poszukiwanie schronienia. Noszenie dziecka pozwalało opiekunowi przemieszczać się szybciej i sprawniej oraz zapewniało swobodę ruchu. Jednocześnie umożliwiało stałą opiekę nad potomkiem, ułatwiało karmienie, a także dawało poczucie bezpieczeństwa i więzi, co swoją drogą mogło mieć też istotny wpływ na rozwój psychiczny i emocjonalny pierwszych ludzi.
Chustonoszenie w różnych kulturach świata
Dawny, ukształtowany wieki temu sposób noszenia dzieci jest do dziś praktykowany na całym świecie – rzecz jasna w wersji uwspółcześnionej, lecz nadal i zupełnie naturalnie odwołującej się do idei rodzicielstwa bliskości.
Azja
We wszystkich krajach azjatyckich chusty są oczywistym wyborem każdej mamy. W Tajlandii zwą się mei tai i stanowią prostokątną, grubą tkaninę z doszytymi na rogach pasami, które rodzic wiąże wokół swojego pasa i szyi. W Korei stosuje się podaegi, czyli cienki koc, również wiązany pasami wokół ramion i talii, a dodatkowo zakrywający cały tors rodzica, co zapewnia ciepło w chłodniejsze dni. Chińskimi odpowiednikami powyższych chust-nosideł są bei-bei i hmong – zasada jest identyczna, ale pasy do wiązania są węższe, a dziecko nosi się bliżej szyi. Nieco inaczej jest w Japonii, Indiach i na indonezyjskich wyspach. W Kraju Kwitnącej Wiśni rodzice używają onbuhimo – rodzaju nosidła chustowego, najbardziej zbliżonego wyglądem do tego, które znamy obecnie ze sklepów. Z kolei w Indiach, na Bali czy Jawie sposób noszenia dzieci bardziej przypomina praktyki afrykańskie.
Afryka
Mamy mieszkające w Afryce podchodzą do rodzicielskiej logistyki wyjątkowo praktycznie. Przede wszystkim chusty do noszenia dzieci – zwane kanga – robią z tego, co akurat mają pod ręką. Nie kupują gotowych chust ani specjalnych materiałów do ich samodzielnego uszycia. Ot, łapią długi szal, pareo, tkaninę na turban, a nawet prześcieradło lub ręcznik – ważne, by materiał był lekki, miał ok. 1,5 m długości i 50 cm szerokości i dawał się zawiązać z przodu na supeł. Gdy chusta nie jest akurat potrzebna dziecku, może tymczasowo pełnić inną funkcję: ochrony głowy przed słońcem albo sukienki.
Ameryka Południowa
Podobnie jak Afrykanki postępują kobiety z Meksyku. Kolorowy, gruby, ale miękki szal rebozo, towarzyszący im od najmłodszych lat, wykorzystują w ciągu życia zgodnie z aktualnym zapotrzebowaniem: jako suknię, torbę na zakupy, a nawet obrus (wszak hiszpańskie słowo rebozar znaczy „zakrywać”). W czasie ciąży rebozo służy do masażu i podwiązywania brzucha, a po porodzie staje się chustą do noszenia dziecka. Peruwianki również używają do noszenia dzieci – i nie tylko – tradycyjnego pasiastego szala, zwanego mantą. Przypomina on bardzo cieniutki pled, ale jest dostatecznie ciepły, by nawet w andyjskich warunkach dziecko nigdy nie przemarzło. Mantę Peruwianki składają na pół, przerzucają przez plecy i wiążą pod brodą – to pozornie niewygodne rozwiązanie sprawia, że ciężar ciała dziecka równomiernie rozkłada się na plecach rodzica i zapewnia mu pełen komfort (również wtedy, gdy niesie on całkiem sporego już 3-latka). Nieco inaczej sytuacja wygląda w plemionach indiańskich. Tamtejsze kobiety w ogóle nie wiążą chust, lecz zarzuconą na plecy razem z pociechą tkaninę przytrzymują przy ciele łokciami. Wydawać by się to mogło niezbyt bezpieczne, ale Indianki uważają, że przytrzymując chustę w taki sposób, mają nad nią i dzieckiem większą kontrolę.
Koło podbiegunowe
Noszenie dzieci blisko rodzica preferują też Inuici i inni mieszkańcy okolic kręgu polarnego. Z uwagi na niskie temperatury powietrza wyjątkowo dbają oni o to, by ochronić pociechę przed zimnem, wiatrem i śniegiem. Dzieci najczęściej nosi się w futrzanym kapturze zarzuconym na plecy albo przymocowane z przodu pod kurtką.
Europa
W Europie, do czasu nastania mody na wózki oraz powrotu do chustonoszenia w ostatnich latach, dzieci najczęściej transportowano w koszach. Rozwiązanie to nie zapewniało może aż takiej bliskości między rodzicem a dzieckiem, ale bardzo przydawało się podczas prac polowych i w sadach, kiedy to kosz do noszenia stawał się też kojcem, z którego szkrab nie mógł się niepostrzeżenie wymknąć.
[product id="2832, 2862, 5733, 6278"]
Co na to współczesna nauka?
Plusów chustonoszenia jest cała masa. Dodatkowych dowodów przemawiających za tym sposobem transportowania dziecka dostarcza współczesna nauka, jedynie potwierdzając to, o czym doskonale wiedziały już nasze praprababki:
- Dzieci noszone w chustach są znacznie spokojniejsze – ponieważ czują się bezpieczniej, mniej płaczą i dłużej śpią.
- Przebywanie w chuście przypomina dziecku warunki panujące w łonie matki, co sprzyja rozwojowi fizycznemu.
- Dziecko noszone w chuście aktywnie uczestniczy w codziennym życiu rodziny, więc może szybciej zgromadzić wiedzę o otaczającym świecie, lepiej go zrozumieć i stać się pełnoprawnym członkiem społeczeństwa.
Nadejście mody na wózki sprawiło, że dzieci przestały być tak często noszone. W rezultacie rzadziej doświadczały rodzicielskiej bliskości i przytulania, a przez długotrwałe leżenie na płasko utraciły możliwość poznawania świata tak szybko i w takim zakresie jak ich rówieśnicy sprzed lat. Świadomi tego współcześni rodzice w Europie i USA wracają do sprawdzonego już chustonoszenia, a mieszkańcy innych regionów świata dziwią się im, że w ogóle z niego kiedykolwiek zrezygnowali. Bo chustonoszenie – w tej czy innej postaci – jest normą w każdym zakątku globu, a wózek uznawany jest za… istny wymysł na kółkach.
Zapraszamy do naszego sklepu, w którym znajdziesz wiele ciekawych modeli chust. W naszym asortymencie znajdziesz: ręcznie tkane chusty Tula, które wyróżniają się rozmaitymi wzorami z niecodziennymi kolorami, słynące z solidności i uniwersalności chusty LennyLamb, zapewniające wygodę i bliskość chusty Zaffiro czy niezwykle elastyczne i świetnie dopasowane chusty Babylonia.